niedziela, 21 lutego 2021

Terapie naturalne, ziołolecznictwo 21 r., 11.06-15.39- 20.02.20

Terapie naturalne i ziołolecznictwo. Podstawy/ 20.02.2021 r.,   11.06-15.39


Bardzo ważne jest, przy terapiach naturalnych, ziołolecznictwie pamiętać o;

- cierpliwości,

- regularności, 

- przyjęcia do wiadomości - wszystkie zioła przede wszystkim oczyszczają organizm z: toksyn, zbytecznych związków.                       W związku z tym, początkowo prawie w każdym przypadku, po pierwszych wypitych, spożytych w jakikolwiek sposób ziołach, można zaobserwować: parcie na mocz i jego częstsze oddawanie, zmianę zabarwienia i zapachu moczu, zmienione samopoczucie. Po kilku porcjach to mija, odczucia dochodzą do normy. Procesy są łagodniejsze. To jest normalne. 

Dlatego należy;

- OBSERWOWAĆ REAKCJE WŁASNEGO CIAŁA !!!

Koniecznie. Jeżeli zmiany są bardzo gwałtowne (co rzadko, ale może się zdarzyć, plus uczulenia - też mogą być), dawkę należy zmniejszyć, albo odstawić. Przy stosowanych lekach należy konsultować             z lekarzem możliwość dodatkowej terapii. 

Ogólnie rzecz biorąc - jedna szklanka dziennie wypitej herbatki ziołowej nikomu nie szkodzi, a wprowadza potrzebne mikroelementy, witaminy i inne substancje lecznicze, więc suplementuje posiłki. 

Każde zioło, czy chwast wybiera z ziemi bardzo charakterystyczne dla siebie składniki, tym samym wzbogaca dietę. 

Dodatkowym atutem jest miły, a pożyteczny przerywnik w piciu czarnej herbaty. 

Każde zioło, to cała apteka. 

Są różne zdania na temat pozyskiwania ziół. Najlepiej zrywać je samemu z dzikich stanowisk. Rośliny tam rosnące, najczęściej tam kiełkują i rosną, gdzie znajdują najlepsze warunki do rozwoju, właściwy skład gleby. Niektóre są bardzo wybredne. Dziurawiec wybierze słoneczne stanowiska. Jego posianie w ogródku może zaskutkować tym, że wyrośnie 30% roślin. 

Zioła rozpowszechniane były przez klasztory wśród okolicznej ludności. Potem wysiewały się same. Pouciekały : ). Stąd na dzikich stanowiskach, gdzie nie ingeruje człowiek, oprócz dzikich form tych roślin, rosnących w kraju, spotkać można nietypowe ich formy lub gatunki przybyłe właśnie z takiego powodu. 

Od dziesięciu lat przyglądam się roślinom na pobliskiej łące. Kiedy przeprowadziliśmy się w to miejsce, naliczyłam na niej 4 gatunki mięty. Teraz rośnie jeden i to w małej ilości. Ubyło też gatunków innych. 

Barszcz zwyczajny cieszył swoimi wielkimi baldachami kwiatów, potem pojawiały się piękne nasiona. Teraz go nie widzę.

Oprócz lebiody i pokrzywy był dawniej jednym z podstawowych chwastów używanych w kuchni. Używano go do gotowania zup, jadano kiszony. Stąd wzięły się nazwy kwaśnych zup. Był popularnym pożywieniem ludzi biednych, dlatego cieszyli się zdrowiem. Ludzie bogaci leczyli się nim, poprawiał trawienie. Herbatka z nasion miała działanie podobne, jak kopru włoskiego. 

Młode końce pędów i baldachy kiszono, robiono też z nich okowitę.

W zwyczaju było mieć oprócz warzyw w ogródku, dodatkowo ogródek ziołowy na potrzeby domu. 

Zioła są bardzo ładne. Oregano - lebiodka pospolita, była znana w Polsce od dawna. Kwiaty ma fioletowe, powtarza kwitnienie po ścięciu, przywabia pszczoły i inne owady. Dobrze pielęgnowany służy kilka lat.

Szałwia lekarska jest podobna w kwitnieniu do lawendy, zbierają się też owady, dużo motyli przylatuje. Liście ma bardzo ozdobne, rośnie przez wiele lat, lubi przycinanie. Jeden, dwa duże krzaki wystarczą dla rodziny na wszystkie potrzeby. 

Miło ziół dotykać, pachną. Już sama ich obecność dużo daje.     

Syn przyniósł mi książkę (studiował ogrodnictwo), ...Mamo, trudno się ją czyta. To chyba nie dla mnie... Zaczęłam przeglądać. Rzeczywiście, nie była typowa w formie do skryptów. Treść daleka od badań naukowych obecnych, choć właściwa dla czasów, kiedy powstała - 100 lat temu. Do tego język z początku dwudziestego wieku, bardzo charakterystyczny. 

 "Musimy uzyskać możliwość poznania interakcji pomiędzy ludzką istotą, a otaczającym ją, zewnętrznym światem natury, z którego wywodzą się wszystkie znane leki"".

Był to czas, kiedy zwracano uwagę na duchowość i samopoczucie człowieka, mające wpływ na jego zdrowie, w ujęciu całościowym (holistycznym).

 Każda roślina, to nie tylko to, co widzimy stojąc przy niej i patrząc   z bliska. Ona dookoła siebie wytwarza aurę, widoczną dla niektórych ludzi, o szczególnej wrażliwości. 

My czujemy to, co rośliny do nas wysyłają. Inaczej przy marchewce, a inaczej przy łanie owsa. Owies uspokaja, tak jak lawenda. 

Przy okazji - wywary ze słomy owsa w kąpieli, łagodzą bóle stawów. Z siana łąkowego również. Przy tym odprężają. 

Sienniki dawniej stosowane na wsi, były ze słomą owsianą, lepiej się na nich zasypiało : ).

Wyszło mi na to, że dawne gospodarstwa (ekstensywne), były bardzo dobre dla ludzkiego zdrowia. Dorośli co prawda napracowali się bardzo, ale praca fizyczna na słońcu hartowała. Żyło się dłużej         i zdrowiej. 

Kobiety miały we krwi obserwować stale dzieci i wnuki, aby zareagować na niepokojące objawy i zareagować na nie w porę. Życie było bardziej ustabilizowane, codzienne obowiązki podporządkowane porom roku. Drobne nawet zmiany w zachowaniu dzieci, zauważały natychmiast. Dzieci pomagały rodzicom, ćwiczyły kolejność wykonywanych prac, zaradność (jak je sobie ułatwić), przebywały przy tym na słońcu i świeżym powietrzu, były silniejsze.

Starsi wieczorami rozmawiali ze sobą, czytali książki, darli pierze     z gęsi, albo z kaczek, kobiety przędły i robiły na drutach, szydełku, mężczyźni, jak starczyło im czasu - grali w karty. To w ramach rozrywek : ). Najczęściej nie starczało na nie czasu. Był to rodzaj terapii - rozmowy zwyczajne, o tym co dzień przyniósł. 

Jeszcze na niektórych wsiach pozostały ławeczki koło furtek, na dwie osoby. Fotele terapeutyczne : ) Siadali tam sąsiedzi i rozmawiali.     Z dalsza od domu i obowiązków, (ta odległość wystarczała się od nich oderwać)omawiali miejscowe wiadomości, wymieniali poglądy, dzielili problemami, rozwiązywali te proste. 

Nawłoć - Czasem niechciany gość w ogródku (sieje się gorliwie). Niedoceniana, pożytek późny dla pszczół, ozdoba nieużytków. Problemy z nerkami, nawet kamienie, ciężkie przeżycia psychiczne - herbatki są smaczne z kwiatów, reszta ziela, jako dodatek do kąpieli. Miód nawłociowy bardzo dobry, o cytrynowym posmaku, w okresie przeziębień jest wskazany. 

Mniszek lekarski - ozdoba wiosennych łąk i trawników. Woda z solą na pół godziny przed podaniem liści do sałatek wiosennych, wyciąga z nich gorycz, płatki kwiatów bez tego zabiegu można stosować przez cały rok. 

Jak w przypadku pokrzywy - "Jego wysokość" mniszek : )

Żywokost - z radością powitałam 2 lata temu pierwsze dwie rośliny. Przyprowadziły się na nasz teren i - niech żyją długo i szczęśliwie!  W zeszłym roku było ich 9. Rozsiałam nasiona, może się uda rośliny rozmnożyć.

Z liści młodych, można robić napary, mineralizują, dają witaminy, mikroelementy. Korzeń kopie się tylko raz, dlatego warto pamiętać   o tym fakcie, chcąc mieć je na dłużej, lub wysiać w ogródku. Kwiaty miodne, odwiedzane przez pszczoły, dobre są upieczone        w cieście naleśnikowym i jako dodatek do surówek. 

Wszelkie problemy ze skórą i przemianą materii, okłady na rany    (na gazę wykładamy ubite tłuczkiem liście z kwiatami, pokropione kilkoma kroplami oleju, oliwy - najwygodniej zakładać na noc.      Od strony rany powinna być gaza). 

Leczy szybko złamania, zwichnięcia, stłuczenia, obrzęki i siniaki.

Przy przeziębieniach - syrop na cukrze, z dodatkiem witaminy C. (Unia zabrania stosowania tego zioła, ale poprzednie pokolenia nie miały tej wiedzy : ) i - z powodzeniem go stosowały.  

Bluszczyk kurdybanek - niechętnie witany w ogródkach, jako chwast. Choroby przemiany materii, oczyszczenie, problemy "następnego dnia po", dodatek do surówek, herbatki. 

Skrzyp - "Jego wysokość", oczyszczanie z metali ciężkich, odtruwanie organizmu, mineralizacja kości, poprawa stanu paznokci, płukanki do włosów (włosy mniej się przetłuszczają, to samo w stosunku do cery - kompresy, maseczki), okłady, herbatki...

Pisałam już o "leniuchowaniu". Skrzyp jest trudniejszy do stosowania, bo trzeba go gotować przynajmniej 20 minut. Jest dla "leniwych" dobra metoda. Ususzyć, zmielić i zażywać po pół łyżeczki od herbaty co dzień. Tak samo do okładów, to bardzo ekonomiczna forma. Dodawałam kilka razy do zupy. Przeszło, nikt nie zauważył, smak obojętny, a skuteczność dobra. Nie trzeba pamiętać                  o herbatkach : ) 

Na wiosnę jadano brązowe owocniki, więc jest jadalny. Czekam na zbiór w tym roku, w zeszłym nie zdążyłam. 

Przytulia czepna - właściwości, jak u skrzypu. 

Stokrotka - kwiaty, jako dodatek do sałatki wiosennej, herbatki.

Fiołek - jak wyżej. 

Dąb - wyciąga metale ciężkie (kora dębu), leczy zatrucia i biegunki na tym tle ( u zwierząt). Co zrobić? Próbowałam wypić napar. Wrażenia niemiłe. Trzeba go chyba rozcieńczyć. Potem wymyśliłam - nasiadówki! Mamy bardzo delikatną i cienką skórę, podczas posiedzenia w miedniczce (położonej na ręczniku, żeby zachować ciepło), z ciepłym wywarem (15 - 20 minut) powinno po kilku zabiegach poskutkować, również przy upławach, drobnych zakażeniach, problemach z pęcherzem. W domu były leczone nim zwierzęta, pamiętam nasiadówki. 

Żołędzie - pasza dla świnek, mięso ma orzechowy posmak. Doskonale do zabawy dla dzieci, mogą je zbierać na wycieczce do lasu. Nam wystarczały kieszenie do znoszenia tych skarbów, nigdy dosyć ich nie było. Nauka liczenia, proste zabawki, środek płatniczy przy zabawie w "sklep". 

Starsze pokolenie pamięta żołędzie, jako dodatek do kawy, po upaleniu; do pieczenia chleba, jak było mało mąki. Przy okazji odtruwanie całego organizmu na przednówku. 

Głóg - choroby układu krwionośnego. Zbierałam go jako składnik mieszanki dla osoby z rozrusznikiem serca - przepisał lekarz.           W starożytnym Rzymie zabronione było, pod groźbą kary - ścinanie głogu. Widocznie był ż tak cenny. Młode pary na przyjęciu, po zaślubinach siadały pod głogiem, na szczęście : )

Dodatek do pieczenia chleba (suszone owoce), podobnie, jak żołędzie dębowe. Kwiaty do herbatek i okładów. świeże owoce do win domowych. Dodałam raz płatków róży jadalnej. Kolor był piękny (różowy), a smak niepowtarzalny...

Buk - piękne, trójgraniaste orzeszki, owoce bardzo ozdobne, dzieci mogą też je zbierać. Małymi paluszkami na pewno sobie poradzą. Zastosowanie - jak wyżej, dodatek do chleba. Pączki można zbiera    i jeść z drzewa. 

Wierzba - salix alba, jak nazwa łacińska podaje, zawiera salicylany, więc okres jesienno - zimowy, przeziębienia, stan układu krwionośnego, to pora robić wywary z kory gałązek 2 - 3 letnich. Korzystać można cały rok. 

Brzoza - liście - okłady, napary, wywary. Sok - oczyszcza, mineralizuje.

Co można zbierać zimą? Wszystko, co się da. Korzenie, korę, igły świerku, korę dębu i wierzby, bzu czarnego; gałązki maliny, porzeczek (robić wywary, jak nie ma owoców), szyszeczki olchy (też leczy olcha), owoce dzikiej róży (jeżeli nie opadły)...

Świerk - igły zawierają witaminę C,


Przy roślinach leczniczych, najczęściej właściwości terapeutyczne posiadają wszystkie ich części, tylko w różnym stopniu, w zależności też od pory zbioru. Przy korzystaniu z części położonych nad ziemią czekamy na pełnię księżyca ( co nie znaczy, że znikają w innej fazie księżyca, jest ich wtedy mniej), przy korzeniach, na nów. 

Zbiór w dni słoneczne ziela, przynajmniej po opadnięciu rosy. Suszenie w pokojowej temperaturze, bez operacji słońca. Przy dużych ilościach dobrze użyć prześcieradła i strychu (w przypadku jego posiadania), rozdzielając rośliny różnych gatunków. Powinny suszyć się osobno i tak samo być przechowywane. 

























mmm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Myśli, aforyzmy - 21.02.2021 r., 21.01

Myśli, aforyzmy - 21.02.2021 r., 21.01/ z internetu - Pinterest Nawrócenie nie jest jedynie momentem, chwilą życia; jest drogą.  Benedykt X...