poniedziałek, 22 lutego 2021

Myśli, aforyzmy - 21.02.2021 r., 21.01

Myśli, aforyzmy - 21.02.2021 r., 21.01/ z internetu - Pinterest


Nawrócenie nie jest jedynie momentem, chwilą życia; jest drogą.  Benedykt XVI 

Człowiek szczęśliwy, to nie ten co ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma.

Nie ważne, kim jesteśmy, nasze życie ma nas doprowadzić do świętości. Ks. Piotr Błoński

Spróbuj choć raz wyolbrzymić szczęście, zamiast problemu.

Pomóż ludziom wykorzystywać własny potencjał. Przyłapuj ich na tym, co robią dobrze.

Myśl, jak wszystko robić lepiej, i poprawiaj sam siebie. E. Musk

Szczęście? Nie uważać zwykłych zmartwień za katastrofy. 

Nie mów Bogu, że masz wielki problem. Powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.

W życiu za wszystko się płaci, za dobro i za zło, za wszystko. O. Pio

Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru. Mahatma Ghandi

Elegancja wynika z bycia tak pięknym od środka, jak na zewnątrz.  C. Chanel

Bądź wdzięczny za wszystkich trudnych ludzi w Twoim życiu. Oni sprawili, że wiesz, kim nie powinieneś być.

Nieś ludziom miłość i dobro. Wszystko wraca...

Są dwie największe dary, które powinniśmy dać naszym dzieciom. Jednym z nich są korzenie, drugim - skrzydła.

Nie podejmuj nigdy decyzji w gniewie, bo duma i głupota na jednym siedzą drzewie.

Mam w sobie głębokie poczucie, że jeśli ktoś jest bogaty wewnętrznie, ma dużą wyobraźnie i wrażliwość, to wystarczy mu czasem podróż do kuchni i przeżyje więcej, niż ktoś, kto zobaczy słonia na safari. R. Bryndal

W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze wygrywa. Nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość. Budda









niedziela, 21 lutego 2021

Święta Hildegarda z Bingen. 21.02.2021 r., 20.14

Święta Hildegarda z Bingen. 21.02.2021 r., 20.14-21.02.2021 r., 18.26


Urodziła się w zamożnej rodzinie. Jako siedmioletnią dziewczynkę oddano ją do zakonu. Żyła długo, jak na swoje czasy, 80 lat. Zdążyła bardzo wiele zdziałać, jako kobieta. Rozjaśniła "mroki średniowiecza" swoją wszechstronnością poznania świata. Nazwałam ją Leonardem da Vinci średniowiecza. 

Pisała traktaty teologiczne,

wiersze,

komponowała muzykę,

zajmowała się problemem zdrowego żywienia,

ziołolecznictwem,

leczeniem naturalnym za pomocą minerałów, kamieni szlachetnych,  i metali,

poznawała anatomię i fizjologię człowieka,

działała wśród ludności przyklasztornej,

podczas objawień poznała hierarchie anielskie.

Tyle pamiętam "z marszu".  

Bardzo ciekawa postać, jako człowiek, kobieta i święta.                  Od zawsze interesowało mnie skąd się biorą nadnaturalne, pozazmysłowe cechy wśród ludzi. W przypadku świętej Hildegardy (co piszą źródła), możemy mieć do czynienia z energią kundalini. 

Przez wytrwałe modlitwy, regularne posty, życie czyste, ascetyczne, całkowite oddanie Bogu może się ta energia obudzić spontanicznie, przy czym nie jest to proces miły. Hildegarda miała długotrwałe  gorączki, osłabienie, omdlenia, poty, bóle głowy. Trwał ten proces około dwa lata. Organizm się przestrajał. 

W efekcie przyszły objawienia. Wizje hierarchii anielskich z tego powodu się pojawiły, wielkie talenty, oddanie dla spraw Bożych było jeszcze bardziej wyraźne. 

Po co nam modlitwa? To oddanie czci dla Boga, świętych osób, oddanie się im do prowadzenia. Zbadano, że modlitwa, szczególnie długa i stała, przynosi efekty zdrowotne, w postaci spokoju, lepszego samopoczucia i snu, stabilizacji pracy serca i inne. 

W czasie modlitwy przychodzą (do mnie) natchnienia, ukierunkowanie myśli, rozwiązania trudnych spraw. 





Listy do J.-20.02.2021 r., 15.43

Listy do J.-20.02.2021 r., 15.43/ 2018-2020 r.

Rozmowy w drodze. 
Ile może dać rozmowa z drugim człowiekiem? Dużo, stabilność emocjonalną, osadzenie w rzeczywistości, spełnić "potrzebę wygadania" przed anonimowym słuchaczem (lub prawie anonimowym), przywrócić chęć do życia, potrzebę oddychania. Czasem, aż tak wiele. 
Częste rozmowy z wolontariuszami z telefonów zaufania (niektóre czynne całą dobę). Są oprócz świeckich, katolickie - można się razem modlić, nie tylko rozmawiać i uzyskać wsparcie emocjonalne i duchowe. 
Wielkie podziękowanie dla wszystkich, którzy słuchali, a nawet zostawali po końcu dyżuru, rozmawiali ze mną w nocy : )
Takie rozmowy, jak dawniej na ławeczce, koło domu : ) Czasem trzeba zupełnie nieznajomego człowieka, żeby opowiedzieć o sobie, problemach, wątpliwościach. Nabiera się dystansu do swojego życia, bo inni ludzie mają znacznie trudniej, niż my i inne spojrzenie. 
Zarzucanie znajomych sprawami, które są trudne, najczęściej niszczą taką relację, niewiele osób może to wytrzymać. Bogu oddać - nie znikają. Zostaje modlić się latami, dawać na msze, pracować nad sobą. Przestroić się na rzeczywistość Bożą. W niej zrozumiałe są nasze próby życiowe. Innej drogi nie widzę. 

Listy, to też nabieranie dystansu, przemyślenie, skupienie, dyscyplina słów. Można do nich wracać, czytać od nowa, porównać zmiany, jakie zaszły. Trochę, jak pamiętniki z naszego życia. 

Do J.

Możemy po imieniu? To dobrze.

Musiałabym napisać książkę, żeby opisać i wyjaśniać, a nie czas i miejsce po temu.

Rzecz jasna - nie jestem idealna, mam wady, tak, jak każdy. Nie jestem aniołem, nie byłam cudem macierzyństwa. 
Męczyć Cię, nie jest moim celem. Opisałam bardzo ogólnie, dlaczego tak mnie cieszą Twoje słowa. Niepotrzebnie. Za dużo tego było. zdaję sobie sprawę, że na tym poziomie znajomości - zaserwowałam zbyt wiele osobie życzliwej, choć obcej. Tematyka jest na tyle drastyczna, że może budzić niechęć. Rozumiem to.

Możemy poprzestać na tym etapie i nie rozwijać tematu? Brak mi klasy przy kontaktach z ludźmi, jestem babą domową. 

Mam wiele mocnych stron, tylko nikomu one są niepotrzebne - takie odnoszę wrażenie. 
Słabą stronę właśnie ujawniłam - nie cierpię sprzątania :) to prawda. Uważam, że szkoda na nią czasu :)
Gdybym była osobą bogatą - natychmiast zatrudniłabym kogoś, kto lubi to robić.

Gdyby odpowiedzieć tym samym, użyłabym wysublimowanej metafory, soczystego dystansu - z pożytkiem dla Twojej wyobraźni i popatrzyłabym na siebie obiektywnie. 

- tak dla równowagi dla mojej grzeczności, uczynności, otwartości, a czasem dziecinnej naiwności. 

Tato przeżył jako dziecko - głód w czasie wojny. Babcia zdecydowała go oddać do bezdzietnej ciotki, żeby miał co jeść - i przeżył wojnę. Przeżył. Miał 6 lat, kiedy wybuchła wojna. Została mu jednak ogromna trauma. Zawsze wszystkich karmił i karmi, zawsze mówi o konieczności właściwego i zdrowego odżywiania. Grzechem śmiertelnym było u nas w domu - np. kupowanie dżemu w sklepie. Trzeba go było zrobić samemu. Zrobić z owoców ekologicznych. Do tej pory, jak robię mus z jabłek,to szukam dzikiego sadu, żeby tam nawet opar pestycydu nie  dotarł, choć to dyskusyjne. Wieś jest bardziej zatruta / przynajmniej okresowo/ niż miasto. Prowadzone są badania nad porównaniem właściwości zdrowotnych miodu od pszczół wiejskich, a tych działających na terenie miasta :)

 5.02,2018

Od grudnia mamy kataklizm zachorowań; grypa dopadła mnie, wnuczka w szpitalu z rotawirusem / 2 pobyty w ciągu trzech tygodni, a dzisiaj mąż w szpitalu.

Jak już dopadają nieciekawe wydarzenia, to seriami i końca nie widać.
Na niektóre dolegliwości dobre są bańki. Kupiliśmy ostatnio takie szklane z powietrzem wyciąganym strzykaweczką.
Nie ma to jednak jak "magia" ognia przy stawianiu baniek. 

12.01.2018 r.,
Dobry pomysł z koniczyną poddałeś :)
Wykorzystam przy właściwej okazji. 

Uciekłam od ludzi w naukę i pracę. 
Wolę czytać, że 
Joel - Anioł, który pomaga w kłopotach ze snem,
niż być na bieżąco z serialami mydlanymi

Kwitnę, kiedy jestem na następnym kursie i poznaję nową wiedzę. Ona pięknie zajmuje myśli. Potem jest " fala" - zapoznanie z nowymi pojęciami, zjawiskami, prawami. Zastosowanie praktyczne. rozpoznanie w tym siebie. To taki posag na  następne wcielenie. Nieszczególnie dane mi było poznać uroki bycia kobietą - pisałam już o tym, miałam być synem. Poza tym odbierałam, że mężczyzna - to taka kobieta w spodniach :) Tworzyłam podświadomie potężny dystans i panowie bali się mnie :) 

01.02.2018 r.,
Śmierć podobno sprawiedliwa, lubię śmierć.
Zupełnie nie rozumiem czemu ludzie się jej boją. 
Mam przekonanie od pewnego czasu, że ból od śmierci gorszy, Śmiercią byliśmy po prostu straszeni.
Dzisiaj rozmawiałyśmy ze znajomą, o takim "kościelnym" straszaku, który nazywa się - Bóg.
Przez pewien czas nie zwracałam się do Boga z prośbą o opiekę, przekonana,
że Bóg ciągle za coś karze, my ludzie wciąż pełni win, więc po co prosić, skoro i tak będziemy tylko karani.
Nagroda za dobre życie to dopiero po śmierci.
Młoda byłam bardzo, toteż ta nagroda wydawała się zupełnie niedosiężną :)
Teraz widzę, jak śmieszne to było....

Zadałeś mi dawno temu pytanie, czy umiem oceniać ludzi.
Dawno temu żyłam w pędzie życiowym. Dużo się działo, nie czułam potrzeby oceniania czy też klasyfikowania ludzi, określania charakteru. Uświadomiłam sobie, że ludzie zlewali mi się w jednorodną masę i wyodrębniali mi się tylko po imieniu, nazwisku, wyglądzie,
Teraz sobie uświadamiam, jak nieświadomie żyłam. Takie zjawisko jak "stopień zażyłości", uzależnione od niego postępowanie, było dla mnie nie znane. Działałam  na wyczucie podszyte najczęściej potrzebami.
Jak dzikie zwierzątko.

Czas uzupełnić braki

07.02.2018 r.
Gdybym wiedziała na czym polega to jakieś paskudztwo mojego charakteru - chętnie bym je zmieniła.
Lubię się śmiać, żartować na tematy obojętne, pomagać ludziom, widzieć ich zadowolenie. 
Jeżeli ktoś już bardzo przeskrobie, wtedy stosuję środki zaradcze - idę i mówię wprost czego dotyczy sprawa. 
Tak jest, albo tak to widzę.

Wszystko to pewnie z tego "nie znania się na ludziach":)
Dużo pracuję, a jest to niewidocznie.
Inni przestawią talerzyk z miejsca na miejsce i jest to wydarzenie dnia.
Jak to się dzieje?
Czy trzeba najpierw pokochać siebie, żeby od otoczenia spotkało nas to samo?
Jak to jest?
Co o tym myślisz?


30.07.2020 r.,
Tato z kolei dążenie do zdrowego odżywiania. Patologiczne !
Wszystko w domu robiło się swoje: makarony, dżemy, kompoty, warzywa, mięso, owoce, swetry z owczej wełny, szyte były ubrania przez babcię.
Skutek taki, że prowadziłam gospodarstwo domowe na taką samą modłę.
Dziewczyny bez problemu zaszły w ciążę
i karmiły długo swoje dzieci. To raczej zasługa wspomnianego żywienia.
Marzyłam o kurtce na zimę, bo zawsze nosiłam kożuszki. 
Wyjść do rówieśników było mało.
Skazana byłam na towarzystwo dorosłych.
Oprócz historii chorób mieszkańców całej okolicy osłuchałam się opowieści kolegów taty. Przychodzili napić się wódeczki i bawili mnie małą, a potem większą :)
Potem przyszedł czas na sprawy poważne. Kolega taty - tokarz, a po godzinach - kowal, czytał mi opowiadania " Ze stołka sołtysa Kierdziołka", Słuchaliśmy audycji radiowych.
Na naszej ulicy mieszkał weterynarz.
Bardzo zdolny.
Pasając krowy nauczył się języka rosyjskiego, niemieckiego i francuskiego.

Recytował Puszkina, śmieszne wierszyki po francusku i po niemiecku.
Pobliskie miejscowości pełne były potomków zubożałej szlachty.
W domach ich - książki.
Poza pomocą w gospodarstwie mogłam czytać książki. Rozmawiać o nich z mamą, babcią, dziadkiem.

Kiedy mówiłam mamie, że się nudzę, kazała mi przynieść encyklopedię, otworzyć na wymyślonej stronie, znaleźć hasło pierwsze od góry i przeczytać.
Potem oglądałam w encyklopedii obrazy, rzeźby, miasta, krajobrazy.
Ukształtowało się w ten sposób poczucie estetyki.

Nie uciekałam od natury.
Chodziłam w deszczu, lubiłam burze
z piorunami i wcale się ich nie bałam, grad traktowałam jako piękne zjawisko.

Skutek taki, ze raczej omijam marnotrawienie czasu na rozmowy
o problemach, które w prosty sposób daje się rozwiązać, plotki i życie życiem innych.
Mąż jest miłośnikiem historii, geografii
i polityki. Ma dość bogaty księgozbiór
i zbiory muzyki na różnych nośnikach.

Lubię ludzi prostych i upraszczających problemy tam, gdzie to potrzebne.

Lubię też Konfucjusza i filozofów z różnych epok, sentencje i aforyzmy, przysłowia ludowe - zwłaszcza na temat pogody :)
medycynę ludową różnych narodów,
w tym ziołolecznictwo.

Dobre filmy też.
I kościoły.

28.07.2020 r.
Uprzedzeń takich nie mam.
Zdziwiło mnie to pochodzenie.
Myślałam, że PAN Jezus jest Afrykańczykiem :)))
Nie wiem czemu, ale tak myślałam.
Właśnie skończyłam rozmowę z panem
z telefonu zaufania.
Katolik, z przekazami od Boga, żeby zająć się apostolstwem.
Wiele ciekawych informacji dostałam.
Zapisałam pół zeszytu wskazówek.

Tak funkcjonuję - dzięki ludziom, których nie widzę :)
Rozmowy z Tobą osadzają mnie w rzeczywistości.

Jaką najciekawszą książkę czytałeś?
Chyba dużo ich było?
Jakieś sentencje pamiętasz?
Może lubisz Konfucjusza?

23.07.2020 r.
Mój mąż zaszczepił mi wiedzę z wielu dziedzin. Sam dostał już trzy główne nagrody w konkursie krzyżówkowiczów.
Nigdy nie byłam pokorną, ale Jemu wierzyłam i słuchałam Go.
Do pewnego czasu. .
Potem zaczęłam sama zdobywać wiedzę, robić kursy.
To już spotkało się z dezaprobatą :)))

Noc jest szczególna.
Przychodzą do głowy najlepsze myśli.
Mrok daje wrażenie bezpieczeństwa.
Świat nie jest taki duży jak za dnia.
Wieczór przynosi treści, których dzień nigdy nie da. 

Mój język to wypadkowa talentów rodzinnych, indywidualnych, oczytania
i pracy mojego męża, który stwierdził na początku znajomości - jesteś "kart'e blanche"
i zaczął mnie edukować na swój sposób.
W rodzinie mam kilku nauczycieli rozmaitych specjalności :)))
Uczucia rodzinne były w dość specyficzny sposób pokazywane :)
Nowo przybyły członek siadał przy stole
i prowadził rozmowę w formie wykładu,
na co miał odpowiedź w podobnej formie :)
Jedna z babć pochodziła ze zubożałej szlachty, jej mąż - a mój dziadek czytał dzieciom książki wieczorami.
Brat mamy był pracownikiem kulturalno - oświatowym wysokiego szczebla i raczył zgromadzonych np. na weselu, czy innym licznym zgromadzeniu - obszernymi wyjątkami z Gałczyńskiego, Dziadów, poezji francuskiej, Puszkina itp.
W domu posługiwaliśmy się językiem literackim. Mowy potocznej było mało.
Trochę to było sztywne, bez wylewności.

Piszesz o upublicznianiu intymnych szczegółów.
Ja nie mam prywatności.
Wyjściem byłoby zapisać w posagu wnukom wpływy z publikacji.

Treści są wstrząsające na wielu poziomach. Muszę przemyśleć treści i formę.
Bardzo lubię krótkie formy literackie.
Nie nużą.
Może byłby to cykl listów do sąsiada?
Np. " Listy do A."
Listy przeplatane byłyby wpisami do pamiętnika, wspomnieniami gości, treściami z radia i telewizji. 

Jeżeli się zdecyduję- poproszę Cię
o recenzję :)
Zgodzisz się ?

Wysłane: 23:31 Sobota 2020-07-18
Temat: Odp: Re: List
Stare tematy - sposób na nie, to wybaczenie sobie i innym.
Banał napisałam, bo proste to nie jest.
W zeszłym roku poruszył mnie wykład na YouTube Jerzego Zięby "Energia wybaczania".
Stałam wieczorem przed domem, pomyślałam o wybaczeniu osobie, która zrobiła mi wiele świństw (to bardzo dyplomatyczne określenie).
Poczułam jak coś ze mnie ubywa i to bardzo fizycznie.
Ktoś zabrał urazy.
Potem miałam zaraz wrażenie, że składam się tylko ze szkieletu. Bardzo dziwne uczucie. Trwało dzień.
Postanowiłam modlitwą poprosić
o " uzupełnienie" mnie. 
W krótkim czasie minął paraliż, do którego przyzwyczaiłam się myśląc o tej osobie.

Potem wybaczyłam sobie, że pozwoliłam się skrzywdzić.
Jestem lżejsza, choć została świadomość.

20.07.2020 r.
Przebaczyć, to łaska od Siły Wyższej.
Zresetowanie win.
Życie ze świadomością, że coś okropnego nam zrobiono, ale nie mamy zamiaru brać odwetu, źle traktować, żywić urazy.
To jest łaska po której żyjemy mniej obciążeni. 
To łaska dla nas, żebyśmy szli do naszych celów bez balastu pamięci krzywdy.
Zupełnie zapomnieć się nie da, ale jest to pewien rodzaj wolności.
Po przebaczeniu poczułam, jak bardzo wypełniała mnie uraza. Byłam tylko szkielecikiem kiedy ode mnie to zabrano.
Zdałam sobie wtedy sprawę, jak bardzo całe ciało przepełniały urazy i cierpienie.
Zraniona zostałam potwornie, na wiele lat, być może do końca życia. Na wielu płaszczyznach. 

Przebaczenie to proces przekształcania nas.

Czasem się nie udaje. 

Wysłane: 23:42 Piątek 2020-07-10
Temat: Odp: Re: List
C. D.

Edytor tekstu zasypia i zawiesił się. Wysłanie zapisanego tekstu pomogło
i mogę pisać dalej.

Dzisiaj był piękny wieczór po upalnym dniu, chłodny, cichy, zielony - rośliny się rozszalały i rozpanoszyły :) po deszczach. 
Lubię małpi gaj, który mam koło domu. Takie królestwo roślin. Pozwalam im rosnąć jak chcą i rzadko reguluję. 

Brak mi cykania owadów i rechotu żab, które pamiętam z dzieciństwa. Nawet ziół jest mniej niż 10 lat temu koło domu. 

Przyszedł kot i właśnie śpi na poduszce.

Masz działkę z warzywami, owocami?

Wysłane: 23:29 Sobota 2020-07-11
Temat: Odp: Re: List
Wieczór już :)
Mam wrażenie, że część wczorajszej korespondencji do Ciebie system gdzieś za podział. Obwieścił, że wysyła, a potem nie mogłam go znaleźć w Wysłanych. Prawdopodobnie doszła do Ciebie tylko druga część. Elektronika jest zawodna. 

Masz bardzo specyficzny sposób odnoszenia się do rzeczywistości, inną perspektywę niż większość ludzi.
Chciałabym tak myśleć i ogarniać życie.
Ze zdrowym dystansem. Dawno temu też tak miałam. Były to inne czasy i inny komfort istnienia. 

Teraz pracuję w słońcu - najczęściej,
i w ziemi.

 Zawsze byłam "świecznikowa", choć tego nie lubiłam. Miałam wpływ na wiele wydarzeń niezależnie od własnej aktywności. 

Lubię bycie obok tego, co się dzieje.
Mieć własne życie i przemyślenia.
Swoją drogę. Czas na zdystansowanie.
Spokój, powtarzalność codziennych rytuałów. Wtedy czuję błogość życia, pewność i czasem robię wyjątki od tych reguł: odwiedzam koleżankę albo jadę do dzieci. Rozmawiamy. 
Przy okazji jazda samochodem odstresowuje mnie bardzo szybko. 

Często miałam poczucie, że jest Bóg jedynym, co prawdziwie szczere i mogące przynieść mi pomoc               w trudach.
Słucham na YouTube mszy, konferencji, poznaję modlitwy.
Modlę się i czasem mam krótkie odwiedziny kogoś, kto przebywa w innym wymiarze.
Oni są tam i są prawdziwi. Nie czuję się samotna. Długo by pisać, a nie chcę Cię niecierpliwić. 

 Lawenda pochodzi z rejonu Chorwacji
i Morza Śródziemnego. Lubi mieć podłoże wapienne pod " stopami" i dość suchy klimat. Może w doniczkach był odczyn kwaśny ziemi? Za dużo wody?
Lubi nawożenie fosforem i potasem, bo wtedy szybko rośnie i obficie kwitnie.

Od kilku lat grasują u nas w okolicy bobry.
Dziwne to, bo nie ma rzek. Są płytkie potoczki. A one przywędrowały i ścinają drzewa.

Byłeś na grzybach w tym roku?


Wysłane: 19:25 Poniedziałek 2020-07-13
Temat: Odp: Re: List
Podobno, jeżeli starasz się zapełnić ciszę
w czyimś towarzystwie, to nie czujesz, się pewnie.
Przy przyjacielu milczenie nie jest kłopotliwe :)
To odnośnie znajomych, o których piszesz.
Czas nie wywołuje zmian.

 

Mam szczęście do spotykania na swojej drodze ludzi, którzy przez krótki czas wnoszą dużo świeżości, ciekawego sposobu na życie.
Dzielą się sobą i znikają.
Często są to pojedyncze, długie rozmowy. 
Przypadki...
Takie zjawiskowe chwile pozostawiające dużo dobrych wrażeń.
"Chwilo - trwaj wiecznie". 
Wspomnienia z nich, to klejnoty, pamiątki.

Trzy rozmowy na ławeczce.

Tydzień spędzony w sklepie, gdzie przyuczałam do pracy za ladą. 

Dwie rozmowy w samochodzie warte napisania opowiadania, po czym śmierć - niespodziewana.

Rozmowa z księdzem w konfesjonale 30 lat temu.

Rozmowy z moim tatą, kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami.
Siadaliśmy wieczorem przed domem, na schodach, po pracy w polu.
Omawialiśmy dzień.
Słuchaliśmy żab i cykania owadów.
Potem szliśmy się myć, jeść razem kolację
i spać. Słuchałam wtedy Grechuty, Skaldów, Sinatry, Armstronga i Presley'a.
W stodole mieszkały  krzyżaki
o pięknych wzorach na pajęczych grzbietach. 

Na więcej nie miałam czasu bo nauka, praca, dom. 

Najmilej wspominam rozmowy.

Czym zajmują się Twoje dzieci ( dorosłe), żona? Jak Jej zdrowie?
Wysłane: 23:51 Wtorek 2020-07-14
Temat: Odp: Re: List
Nie.
Nie mam takich znajomości jak ta z Tobą.
I cieszę się właśnie tą.
Masz w sobie spojrzenie na ogół, jakie chciałabym mieć, jakby życie Ci nie dopiekło - choć to takie pierwsze wrażenie.
Takie pełne poezji, jakbyś widział więcej niż inni. I więcej czuł.
U mężczyzny to bardzo urokliwe, tak jak widok mężczyzny w kuchennym fartuszku przygotowującego         z kunsztem potrawy, dania, napoje. To przykład.

Taka poezja kiedyś była we mnie
( w mniejszym wymiarze :) ).
Dałam to sobie zabrać. 
To kawał historii.

Bardzo zdolne masz dzieci, choć różne od Ciebie.
Mamy z mężem różne przymioty, ale żadne z naszych dzieci nie ma naszej wiedzy, mają swoją.
Są bardzo dokładni w pracy, sumienni
i rodzinni. Wszyscy mają uzdolnienia plastyczne, których nie wykorzystują.

Zbieram zioła: rumianek, skrzyp, pokrzywę, bez czarny w różnej postaci, krwawnik, kobylak dla dzieci na biegunkę, liście chrzanu do kiszenia ogórków, dzikie czereśnie, owoce z dzikiego sadu.
Robię kompoty np. z mirabelek.
Wiele przetworów.

Do czego używacie centurii?
U nas chyba jej nie ma


Wysłane: 23:50 Środa 2020-07-15
Temat: Odp: Re: List
C. D. Odpowiedzi na poprzedni list-
Mama mówiła, żebym przestawała z ludźmi, od których mogę się nauczyć czegoś wartościowego.
Tak zakwalifikowałam Ciebie.

Z ziołami i roślinami mam podobnie, czuję przyjemność przystawania z nimi, świadomości, że są przy mnie.
Stają się towarzystwem doborowym :)))
Jest nas razem cały tłum :)

Poza tym rośliny emanują specyficznym promieniowaniem. Zajmowali się tym już 100 lat temu niemieccy badacze. Nawet malowali kolorami. Dziwiło mnie to. Nie spodziewałam się takiej wrażliwości po mężczyznach.
Tak więc to prawda, że inaczej się czujemy wśród różnych roślin.

Chodzę późno spać, bo wieczór i wczesna noc - mówią do mnie. Inaczej odbieram świat. Bardziej przyjazny jest. 
Przychodzą ciekawe myśli.
Czuję się bezpieczna.
Wieczór jest przyjacielem dla mnie.

Będziemy rozliczani ze wszystkiego.
Najbardziej z intencji na podstawie świadomości.
Tak to widzę na teraz.


Wysłane: 23:44 Czwartek 2020-07-16
Temat: Odp: Re: List
Słucham teraz konferencji księdza Dziewieckiego.
Podoba mi się Jego definicja miłości
w relacji Bóg - człowiek i człowiek - człowiek, mąż - żona.
Zajmuje się trudnymi rodzinami
i uzależnionymi.
Ma bardzo poukładany świat pojęć.
Jest przekonujący.

Wizja sądu ostatecznego jest podobna do mojej.
Chyba sami z tym zostaniemy cośmy na robili :)
Św. Piotr też będzie :)

Bezpieczna się czuję sama, czasem
z nielicznymi ludźmi. 
Po bardzo trudnym dniu wsiadam do auta
i jadę do Krakowa do dzieci, albo na zakupy.
Samochód, bardzo często jest Egidą przed światem zewnętrznym.

Kiedy się w skupieniu modlę - też czuję bezpieczeństwo i pewność.
Odwiedzają mnie osoby święte, kiedy bardzo źle bardziej niż zwykle, czasem czuję "rękę" Anioła Stróża :).
Nie jestem fanatyczką, szukam pewnego oparcia. Dekalog w postępowaniu.

Często jestem gadułą na ulubione tematy ziół, leczenia naturalnego, zainteresowań.
Potrzebuję jednak w ciągu dnia około dwóch godzin samotności.
To uspokaja na bieżąco.

Ulubiona pora dnia to wieczór.
Wtedy jestem w stanie najwięcej zrobić
i jest to w pewien sposób natchnione.

Dobrze mi z dzikimi roślinami.
Niczego ode mnie nie potrzebują. Mam komfort, bo nie muszę się nimi zajmować, opiekować.
W lesie, w polu, w samochodzie, kiedy czytam coś, co uczy.

Do przetworów z czereśni dobrze jest dodać cytrynę lub kwasek - wtedy zyskują na smaku.

 Nadrabiam zaległości z tygodnia.

Piorę, sprzątam i gotuję.
Odpoczywam też, zapoznając się
z informacjami na ulubione tematy - ziół, roślin, zwierząt, nowych odkryciach naukowych. 
Sprzątam bez powołania. 
Moje sprzątanie odzwierciedla stan ducha.
Jest dokładne odbicie poczucia uszczęśliwienia, a jakością porządków
w domu. Taka gospodyni niedoskonała.

Przyjeżdżają córki z dziećmi.
Robię im obiad, dzielę przetworami, bawię
z wnukami, choć czasu i siły na to już coraz mniej. 
Wnuczusie są urocze. Wyciągają mokre stopy na brzeg wanny, ja je całuję, a one śmieją się z tej zabawy. 
Uczę nazywać kolory, dni tygodnia, zwierzątka. Misi maluję paznokcie :)
Czeszę ją w koczek.
Michalina, urodziła się z bardzo silnym poczuciem kobiecości i dużą urodą oraz wdziękiem. Sama dobiera ubrania tak, żeby było w nich coś różowego. Lubi się stroić.
Antosia jest mniejszej urody, ale bardzo mądra i konsekwentna.
Z wielką energią życiową.
Coraz mniejszą mam ochotę na wyjazdy.
Wcześniej gościliśmy tabuny odwiedzających. 
Pędzę coraz bardziej osiadły tryb życia :)
Odstresowuję się jazdą samochodem.
W niedzielę sluchamy mszy w telewizji.
Koronawirus nie zachęca do gromadnych spotkań. 
Słuchamy muzyki.
Mąż ma zbiory na różnych nośnikach.
Chyba do końca życia nie odsluchamy wszystkich.
Na Netflix sluchamy pieśni żydowskich - duże wrażenie.
Jednak żywy kontakt z muzyką jest jedyny w swoim rodzaju.
Pierwszy Kongres Kobiet w Krakowie gościł panią profesor grającą na wiolonczeli.
Wykonała utwory z czterema uczennicami. Brawa były na stojąco :)
Niesamowita dynamika instrumentów
w połączeniu z akustyką sali przenosiła
do innego wymiaru. 
Wiele lat temu w kościele na Krowodrzy był Festiwal Muzyki Cerkiewnej.
Odsłuchana z płyt jest poruszająca,
a tamtego dnia, w zimie byłam chyba najszczęśliwszą osobą w Krakowie słuchając występujących tam chórów.

Śniadanie najczęściej jest celebrowane
z jajkami na miękko. Mogę im poświęcić czas i podać w odpowiedniej konsystencji.
Jajka są od kur "szczęśliwych".
Rosół nie zawsze gotuję.
Zajadamy za to rozmaite kasze z sosami
i mięsem.
Dużo czytamy.
Mąż książki historyczne, a ja publikacje związane z terapiami.

Wewnętrznym świętem jest wyjście na grzyby.
Las widać z okien - 300 m od domu.
W sezonie jest mnogość kań, podgrzybków, opieniek, gąsówek mglistych i leśnych pieczarek ( tych dwóch gatunków nikt nie zbiera - mam monopol :).
Jak te pieczarki pachną !!!
Jeszcze nieliczne kozaki i prawdziwki. 
Piękne muchomory, sromotnik i :)
Jest polanka z czosnkiem niedźwiedzim
i kilka stanowisk kopytnika, kilka dzikich czereśni z czego jedna bez goryczki na przetwory. Głóg i trzmielina na wino. 
Mnóstwo ałyczy na kompoty, 
Dziki sad z tonami śliwek na powidła.
Orzechy.
Jest podbiał - na syrop.
Zbieram kwiaty i liście.
Poprawiają stan płuc - coś dla żony. 
Są sarny i lisy, ptaki drapieżne, można spotkać pojedyncze żaby. 
Po spacerze wychodzę z dwoma wiaderkami kań, podgrzybków i pieczarek. Robię im zdjęcia.
Następny dzień to działania przetwórcze :)
Mamy polankę z nawłocią.
Piję z niej herbatki z miodem.
Ona pomaga czyścić nerki z piasku, panom na problemy z prostatą. 
I tak do mrozów. Do ostatniego pustego słoiczka i woreczka z ziołami zapełniam spiżarnię. Dopiero wtedy czuję spełnienie.
Chyba jakiś atawizm :), odpoczywam przy zbieractwie.
To dobry czas.

A Ty - jak gospodarzysz czasem w dzień świąteczny? Odpoczywasz, czy pracujesz?

Koko Chanel nie lubiła niedziel, bo nie mogła pracować

Terapie naturalne, ziołolecznictwo 21 r., 11.06-15.39- 20.02.20

Terapie naturalne i ziołolecznictwo. Podstawy/ 20.02.2021 r.,   11.06-15.39


Bardzo ważne jest, przy terapiach naturalnych, ziołolecznictwie pamiętać o;

- cierpliwości,

- regularności, 

- przyjęcia do wiadomości - wszystkie zioła przede wszystkim oczyszczają organizm z: toksyn, zbytecznych związków.                       W związku z tym, początkowo prawie w każdym przypadku, po pierwszych wypitych, spożytych w jakikolwiek sposób ziołach, można zaobserwować: parcie na mocz i jego częstsze oddawanie, zmianę zabarwienia i zapachu moczu, zmienione samopoczucie. Po kilku porcjach to mija, odczucia dochodzą do normy. Procesy są łagodniejsze. To jest normalne. 

Dlatego należy;

- OBSERWOWAĆ REAKCJE WŁASNEGO CIAŁA !!!

Koniecznie. Jeżeli zmiany są bardzo gwałtowne (co rzadko, ale może się zdarzyć, plus uczulenia - też mogą być), dawkę należy zmniejszyć, albo odstawić. Przy stosowanych lekach należy konsultować             z lekarzem możliwość dodatkowej terapii. 

Ogólnie rzecz biorąc - jedna szklanka dziennie wypitej herbatki ziołowej nikomu nie szkodzi, a wprowadza potrzebne mikroelementy, witaminy i inne substancje lecznicze, więc suplementuje posiłki. 

Każde zioło, czy chwast wybiera z ziemi bardzo charakterystyczne dla siebie składniki, tym samym wzbogaca dietę. 

Dodatkowym atutem jest miły, a pożyteczny przerywnik w piciu czarnej herbaty. 

Każde zioło, to cała apteka. 

Są różne zdania na temat pozyskiwania ziół. Najlepiej zrywać je samemu z dzikich stanowisk. Rośliny tam rosnące, najczęściej tam kiełkują i rosną, gdzie znajdują najlepsze warunki do rozwoju, właściwy skład gleby. Niektóre są bardzo wybredne. Dziurawiec wybierze słoneczne stanowiska. Jego posianie w ogródku może zaskutkować tym, że wyrośnie 30% roślin. 

Zioła rozpowszechniane były przez klasztory wśród okolicznej ludności. Potem wysiewały się same. Pouciekały : ). Stąd na dzikich stanowiskach, gdzie nie ingeruje człowiek, oprócz dzikich form tych roślin, rosnących w kraju, spotkać można nietypowe ich formy lub gatunki przybyłe właśnie z takiego powodu. 

Od dziesięciu lat przyglądam się roślinom na pobliskiej łące. Kiedy przeprowadziliśmy się w to miejsce, naliczyłam na niej 4 gatunki mięty. Teraz rośnie jeden i to w małej ilości. Ubyło też gatunków innych. 

Barszcz zwyczajny cieszył swoimi wielkimi baldachami kwiatów, potem pojawiały się piękne nasiona. Teraz go nie widzę.

Oprócz lebiody i pokrzywy był dawniej jednym z podstawowych chwastów używanych w kuchni. Używano go do gotowania zup, jadano kiszony. Stąd wzięły się nazwy kwaśnych zup. Był popularnym pożywieniem ludzi biednych, dlatego cieszyli się zdrowiem. Ludzie bogaci leczyli się nim, poprawiał trawienie. Herbatka z nasion miała działanie podobne, jak kopru włoskiego. 

Młode końce pędów i baldachy kiszono, robiono też z nich okowitę.

W zwyczaju było mieć oprócz warzyw w ogródku, dodatkowo ogródek ziołowy na potrzeby domu. 

Zioła są bardzo ładne. Oregano - lebiodka pospolita, była znana w Polsce od dawna. Kwiaty ma fioletowe, powtarza kwitnienie po ścięciu, przywabia pszczoły i inne owady. Dobrze pielęgnowany służy kilka lat.

Szałwia lekarska jest podobna w kwitnieniu do lawendy, zbierają się też owady, dużo motyli przylatuje. Liście ma bardzo ozdobne, rośnie przez wiele lat, lubi przycinanie. Jeden, dwa duże krzaki wystarczą dla rodziny na wszystkie potrzeby. 

Miło ziół dotykać, pachną. Już sama ich obecność dużo daje.     

Syn przyniósł mi książkę (studiował ogrodnictwo), ...Mamo, trudno się ją czyta. To chyba nie dla mnie... Zaczęłam przeglądać. Rzeczywiście, nie była typowa w formie do skryptów. Treść daleka od badań naukowych obecnych, choć właściwa dla czasów, kiedy powstała - 100 lat temu. Do tego język z początku dwudziestego wieku, bardzo charakterystyczny. 

 "Musimy uzyskać możliwość poznania interakcji pomiędzy ludzką istotą, a otaczającym ją, zewnętrznym światem natury, z którego wywodzą się wszystkie znane leki"".

Był to czas, kiedy zwracano uwagę na duchowość i samopoczucie człowieka, mające wpływ na jego zdrowie, w ujęciu całościowym (holistycznym).

 Każda roślina, to nie tylko to, co widzimy stojąc przy niej i patrząc   z bliska. Ona dookoła siebie wytwarza aurę, widoczną dla niektórych ludzi, o szczególnej wrażliwości. 

My czujemy to, co rośliny do nas wysyłają. Inaczej przy marchewce, a inaczej przy łanie owsa. Owies uspokaja, tak jak lawenda. 

Przy okazji - wywary ze słomy owsa w kąpieli, łagodzą bóle stawów. Z siana łąkowego również. Przy tym odprężają. 

Sienniki dawniej stosowane na wsi, były ze słomą owsianą, lepiej się na nich zasypiało : ).

Wyszło mi na to, że dawne gospodarstwa (ekstensywne), były bardzo dobre dla ludzkiego zdrowia. Dorośli co prawda napracowali się bardzo, ale praca fizyczna na słońcu hartowała. Żyło się dłużej         i zdrowiej. 

Kobiety miały we krwi obserwować stale dzieci i wnuki, aby zareagować na niepokojące objawy i zareagować na nie w porę. Życie było bardziej ustabilizowane, codzienne obowiązki podporządkowane porom roku. Drobne nawet zmiany w zachowaniu dzieci, zauważały natychmiast. Dzieci pomagały rodzicom, ćwiczyły kolejność wykonywanych prac, zaradność (jak je sobie ułatwić), przebywały przy tym na słońcu i świeżym powietrzu, były silniejsze.

Starsi wieczorami rozmawiali ze sobą, czytali książki, darli pierze     z gęsi, albo z kaczek, kobiety przędły i robiły na drutach, szydełku, mężczyźni, jak starczyło im czasu - grali w karty. To w ramach rozrywek : ). Najczęściej nie starczało na nie czasu. Był to rodzaj terapii - rozmowy zwyczajne, o tym co dzień przyniósł. 

Jeszcze na niektórych wsiach pozostały ławeczki koło furtek, na dwie osoby. Fotele terapeutyczne : ) Siadali tam sąsiedzi i rozmawiali.     Z dalsza od domu i obowiązków, (ta odległość wystarczała się od nich oderwać)omawiali miejscowe wiadomości, wymieniali poglądy, dzielili problemami, rozwiązywali te proste. 

Nawłoć - Czasem niechciany gość w ogródku (sieje się gorliwie). Niedoceniana, pożytek późny dla pszczół, ozdoba nieużytków. Problemy z nerkami, nawet kamienie, ciężkie przeżycia psychiczne - herbatki są smaczne z kwiatów, reszta ziela, jako dodatek do kąpieli. Miód nawłociowy bardzo dobry, o cytrynowym posmaku, w okresie przeziębień jest wskazany. 

Mniszek lekarski - ozdoba wiosennych łąk i trawników. Woda z solą na pół godziny przed podaniem liści do sałatek wiosennych, wyciąga z nich gorycz, płatki kwiatów bez tego zabiegu można stosować przez cały rok. 

Jak w przypadku pokrzywy - "Jego wysokość" mniszek : )

Żywokost - z radością powitałam 2 lata temu pierwsze dwie rośliny. Przyprowadziły się na nasz teren i - niech żyją długo i szczęśliwie!  W zeszłym roku było ich 9. Rozsiałam nasiona, może się uda rośliny rozmnożyć.

Z liści młodych, można robić napary, mineralizują, dają witaminy, mikroelementy. Korzeń kopie się tylko raz, dlatego warto pamiętać   o tym fakcie, chcąc mieć je na dłużej, lub wysiać w ogródku. Kwiaty miodne, odwiedzane przez pszczoły, dobre są upieczone        w cieście naleśnikowym i jako dodatek do surówek. 

Wszelkie problemy ze skórą i przemianą materii, okłady na rany    (na gazę wykładamy ubite tłuczkiem liście z kwiatami, pokropione kilkoma kroplami oleju, oliwy - najwygodniej zakładać na noc.      Od strony rany powinna być gaza). 

Leczy szybko złamania, zwichnięcia, stłuczenia, obrzęki i siniaki.

Przy przeziębieniach - syrop na cukrze, z dodatkiem witaminy C. (Unia zabrania stosowania tego zioła, ale poprzednie pokolenia nie miały tej wiedzy : ) i - z powodzeniem go stosowały.  

Bluszczyk kurdybanek - niechętnie witany w ogródkach, jako chwast. Choroby przemiany materii, oczyszczenie, problemy "następnego dnia po", dodatek do surówek, herbatki. 

Skrzyp - "Jego wysokość", oczyszczanie z metali ciężkich, odtruwanie organizmu, mineralizacja kości, poprawa stanu paznokci, płukanki do włosów (włosy mniej się przetłuszczają, to samo w stosunku do cery - kompresy, maseczki), okłady, herbatki...

Pisałam już o "leniuchowaniu". Skrzyp jest trudniejszy do stosowania, bo trzeba go gotować przynajmniej 20 minut. Jest dla "leniwych" dobra metoda. Ususzyć, zmielić i zażywać po pół łyżeczki od herbaty co dzień. Tak samo do okładów, to bardzo ekonomiczna forma. Dodawałam kilka razy do zupy. Przeszło, nikt nie zauważył, smak obojętny, a skuteczność dobra. Nie trzeba pamiętać                  o herbatkach : ) 

Na wiosnę jadano brązowe owocniki, więc jest jadalny. Czekam na zbiór w tym roku, w zeszłym nie zdążyłam. 

Przytulia czepna - właściwości, jak u skrzypu. 

Stokrotka - kwiaty, jako dodatek do sałatki wiosennej, herbatki.

Fiołek - jak wyżej. 

Dąb - wyciąga metale ciężkie (kora dębu), leczy zatrucia i biegunki na tym tle ( u zwierząt). Co zrobić? Próbowałam wypić napar. Wrażenia niemiłe. Trzeba go chyba rozcieńczyć. Potem wymyśliłam - nasiadówki! Mamy bardzo delikatną i cienką skórę, podczas posiedzenia w miedniczce (położonej na ręczniku, żeby zachować ciepło), z ciepłym wywarem (15 - 20 minut) powinno po kilku zabiegach poskutkować, również przy upławach, drobnych zakażeniach, problemach z pęcherzem. W domu były leczone nim zwierzęta, pamiętam nasiadówki. 

Żołędzie - pasza dla świnek, mięso ma orzechowy posmak. Doskonale do zabawy dla dzieci, mogą je zbierać na wycieczce do lasu. Nam wystarczały kieszenie do znoszenia tych skarbów, nigdy dosyć ich nie było. Nauka liczenia, proste zabawki, środek płatniczy przy zabawie w "sklep". 

Starsze pokolenie pamięta żołędzie, jako dodatek do kawy, po upaleniu; do pieczenia chleba, jak było mało mąki. Przy okazji odtruwanie całego organizmu na przednówku. 

Głóg - choroby układu krwionośnego. Zbierałam go jako składnik mieszanki dla osoby z rozrusznikiem serca - przepisał lekarz.           W starożytnym Rzymie zabronione było, pod groźbą kary - ścinanie głogu. Widocznie był ż tak cenny. Młode pary na przyjęciu, po zaślubinach siadały pod głogiem, na szczęście : )

Dodatek do pieczenia chleba (suszone owoce), podobnie, jak żołędzie dębowe. Kwiaty do herbatek i okładów. świeże owoce do win domowych. Dodałam raz płatków róży jadalnej. Kolor był piękny (różowy), a smak niepowtarzalny...

Buk - piękne, trójgraniaste orzeszki, owoce bardzo ozdobne, dzieci mogą też je zbierać. Małymi paluszkami na pewno sobie poradzą. Zastosowanie - jak wyżej, dodatek do chleba. Pączki można zbiera    i jeść z drzewa. 

Wierzba - salix alba, jak nazwa łacińska podaje, zawiera salicylany, więc okres jesienno - zimowy, przeziębienia, stan układu krwionośnego, to pora robić wywary z kory gałązek 2 - 3 letnich. Korzystać można cały rok. 

Brzoza - liście - okłady, napary, wywary. Sok - oczyszcza, mineralizuje.

Co można zbierać zimą? Wszystko, co się da. Korzenie, korę, igły świerku, korę dębu i wierzby, bzu czarnego; gałązki maliny, porzeczek (robić wywary, jak nie ma owoców), szyszeczki olchy (też leczy olcha), owoce dzikiej róży (jeżeli nie opadły)...

Świerk - igły zawierają witaminę C,


Przy roślinach leczniczych, najczęściej właściwości terapeutyczne posiadają wszystkie ich części, tylko w różnym stopniu, w zależności też od pory zbioru. Przy korzystaniu z części położonych nad ziemią czekamy na pełnię księżyca ( co nie znaczy, że znikają w innej fazie księżyca, jest ich wtedy mniej), przy korzeniach, na nów. 

Zbiór w dni słoneczne ziela, przynajmniej po opadnięciu rosy. Suszenie w pokojowej temperaturze, bez operacji słońca. Przy dużych ilościach dobrze użyć prześcieradła i strychu (w przypadku jego posiadania), rozdzielając rośliny różnych gatunków. Powinny suszyć się osobno i tak samo być przechowywane. 

























mmm

Myśli, aforyzmy - 21.02.2021 r., 21.01

Myśli, aforyzmy - 21.02.2021 r., 21.01/ z internetu - Pinterest Nawrócenie nie jest jedynie momentem, chwilą życia; jest drogą.  Benedykt X...